“Powrót pięknego Henryka” – esej Pawła Głowackiego

Udostępnij:

Jakie arlekiny? Gdzie?… Och, wszędzie! Gdziekolwiek się obrócić. Drzewa to arlekiny, słowa to arlekiny… No, dalej! Baw się! Wymyślaj świat! Wymyślaj rzeczywistość!… Tak też robiłem.

Vladimir Nabokov „Patrz na te arlekiny!”

 

Kolejka elektryczna – cudo! Albo koń na biegunach lub plastikowy samochodzik, co mieścił się na cztero-, pięcio-, sześcioletniej dłoni. Tak, piękne to, bezcenne, fachowe rekwizyty. Wszakże aby na dywanie dziecinnego pokoju ruszyć po śniadaniu w podróż dookoła świata – aż taka scenograficzna fachowość nie była konieczna. Starczało cokolwiek, choćby obrotowa taca, na której mama serwowała gościom torty. Kręcąca się taca plus wyobraźnia – i już się jechało, gdyż była kierownica! A lewarek do zmiany biegów? Palce zaciśnięte na kulce powietrza po prawej stronie obrotowej tacy! Proszę wsiadać, drzwi zamykać…

 

To są stare, najprostsze dzieje teatru. To jest sedno teatru, ożywiane w dziecięcym pokoju. W swych przedszkolnych początkach – któż nie bywał każdą z wymarzonych przez samego siebie fikcyjnych postaci, bohaterem działającym w jakimkolwiek krajobrazie, przez samego siebie wyśnionym na jawie? Tak, to truizm. I pięknym truizmem jest również fakt, że niektórzy, będąc w wieku zacnym, w epoce czasu wolnego, mając za sobą prawie wszystko, co miało przeminąć – wracają do sztuki śnienia na jawie, uprawianej w swych lat początkowych. Wracają niekoniecznie dzięki kolejce elektrycznej, bujanemu konikowi, samochodzikom, obrotowej tacy i stu innym bajkowym rekwizytom. Nie. Ale wracają. Niczym sędziwi panowie i takie panie w Teatrze KTO, w ramach projektu „KTO? Senior!” Niebawem będą one i oni grać, będą się bawić w bycie kimś innym, całkiem jak dawno temu, gdy włosy nie miały szans na biel zupełną. Zabawią się w stwarzanie kawałka sztucznego świata, wpierw w wyobraźni, później na scenie. Zabawią się niby stary Tadeusz Różewicz ongiś w Karpaczu, gdy był z wizytą u starego twórcy wrocławskiego Teatru Pantomimy, którą to zabawę przeobraził w wiersz „W gościnie u Henryka Tomaszewskiego w Muzeum Zabawek”. Jak to tam do dziś brzęczą słowa?

 

Dwie siwe główki dwie zabawki/ znalazły dla siebie kąt/ na progu wielkiego cienia. Tak brzęczą. Cień był wtedy już blisko dwóch staruszków, lecz wciąż za ich plecami. Przed nimi zaś – setki, raczej tysiące zabawek ze wszystkich stron świata, najstarsze aż trzystuletnie, przez Wielkiego Mima zbierane całe, długie życie. Tysiące rekwizytów ze snów na jawie, tysiące czarodziejskich, tycich figurek i rzeczy z drewna, porcelany, sukna, pakuł, wosku, celuloidu a nawet z liści kukurydzy, tysiące tych wielokształtnych arlekinów, zamarłych w oszklonych gablotach, które scenograf Kazimierz Wiśniak skonstruował i ozdobił niczym teatralne dekoracje w seansach Tomaszewskiego. Nic, tylko się bawić! Znów się bawić! Jak na początku – grą własnej wyobraźni i powabem dziecięcych rekwizytów dotykać spraw naprawdę ważkich! I dotykali! Starych artystów dwóch – aktor i poeta -/ spotkało się pod koniec wieku/ i mówią o zabawkach/ milczą o Człowieku, brzęczy wiersz. A wers niżej brzęczy staruszków pamięć, bez której teatr jest zaledwie gazetą codzienną. Powiada poeta: ja miałem/ celuloidowego murzynka – od Taty -/ spał w pudełku po gilzach Solali. Mim przywołuje na to bodaj najistotniejszego arlekina swego dojrzałego życia: a ja drewnianego pajaca/ który poruszał się za sprawą sznurka/ – to od Mamy.

 

 

Tak, genialne pajacyki Tomaszewskiego. Kto widział którekolwiek z arcydzieł Teatru Pantomimy, choćby doskonały seans „Hamlet – ironia i żałoba”, dobrze pamięta tamten finezyjnie marionetkowy ruch, tamto sceniczne istnienie postaci, z których każda, nie tylko Duch starego Hamleta, była niczym widmo skonstruowane z fantastycznie miękkiego drewna i ożywiane niewidzialnymi sznurkami, przywiązanymi do palców niepojętego boga, zupełnie przezroczystego w powietrzu wysoko nad sceną. Jak to w pantomimie – Tomaszewski zamienił słowa na wielomówne milczenie gestów. W Teatrze KTO – sędziwi panowie i panie sędziwe pozostaną przy słowach, przy brzęczących arlekinach słów. Wrócą dzięki nim. Lecz w ich bajkach duchy będą w sumie – tak samo, jak są zawsze. Tak samo nieuchronne. Tak samo konieczne.

 

W scenicznej godzinie zatytułowanej „Najważniejsza jest rodzina, czyli: Nie mówimy jeszcze pas” (pokaz premierowy już po świętach) – wraz z arlekinami zdań, które sędziwi podopieczni reżysera Andrzeja Słupka sami sobie ułożyli do muzyki Jerzego Wasowskiego, przyjdą przeróżne duchy codzienności. Choćby piękny Henryk. Jedna z aktorek zaśpiewa wspomnienie szalonej nocy: Gdy na dancingu zagrała muzyka/ I na parkiecie ujrzałam Henryka,/ Poczuła dusza, a z duszą i ciało,/ Że pozostało mi już/ Tylko iść na całość – i bohater dawnego dancingu zjawi się na scenie KTO jak żywy. I będzie, niewidzialny lecz słyszalny, tak długo tańcował, jak długo brzmieć będą słowa pamiętliwego songu o nim.

 

 

Podobnie stanie się w czerwcu, kiedy sędziwi aktorzy reżysera Sławomira Szczurka pokażą swoją wersję „Wdów” Sławomira Mrożka. Znów – jak dawno temu, na samym początku – staną się kimś obcym, aby godzina nie przekapała katatonicznie, nie zostawiając śladu w ich wrażliwości. Lecz może także po to, by lepiej zrozumieli samych siebie? Swoje ciała i namiętności oddadzą – gdyż na tym polega gra zwana teatrem – oddadzą we władanie duchom ulepionym przez Mrożka z samych tylko arlekinów słownych. Będą więc dwiema Wdowami oraz dwoma Panami, zaś któraś z sędziwych przeobrazi się w Damę skrywającą za woalką czaszkę gołą, białą, chłodną. I jeśli reżyser utrzyma w mocy finał Mrożkowego oryginału – jeden sędziwy aktor jako Kelner pochyli się nad leżącymi przy kawiarnianym stoliku zwłokami jednego z Panów, co wcześniej zamówił szampana z walerianą, i wygłosi nad trupem te mądre, ponadczasowe frazy, które potrafią ocalić przed najgorszym: przed kompromitująco wczesnym wypadnięciem z konsumpcyjnej kolejki.

 

Szampan i waleriana. Gdyby tu było dziecko, to bym mu powiedział – Patrz dziecię i ucz się na złym przykładzie. Jak pijesz, to nie zażywaj lekarstw.

 

Paweł Głowacki

Powrót pięknego Henryka

 

 

[FM_form id="1"]
Skip to content