„Siódemka, Siódemeczka, szós polskich królowa, droga, która jest kręgosłupem polskiego państwa”. To właśnie ta droga będzie ostatnią dla bohatera przedstawienia, Pawła, który jedzie z Krakowa do Warszawy na bardzo ważne spotkanie. Droga ta stanie się dla niego, jak i dla widzów rachunkiem sumienia, próbą zmierzenia się z Polską, polskością i z Belfegorem, zapomnianym przyjacielem z dzieciństwa.
Nim zdążyły ucichnąć przemyślenia po Przygodach Pędrka Wyrzutka, sztygarkowa publiczność została porwana na kolejną teatralną podróż z Teatrem Badów. Słowo „podróż” nie pojawia się tutaj bez przyczyny, bowiem zaprezentowany został monodram Siódemka na podstawie książki Ziemowita Szczerka, o tym samym tytule. Jest to ostatni efekt pracy reżyserskiej Piotra Bikonta, który zginął w wypadku samochodowym na trasie S1. Ta niesamowita symbolika tematyki spektaklu i tragicznego zdarzenia drogowego z udziałem jego reżysera sprawiły, że Siódemkę ogląda się w szczególny sposób. Z jednej strony jest to kalka Polski i Polaków, z drugiej spektakl jest hołdem dla Piotra Bikonta.
Chyba każdy zmotoryzowany Polak poruszał się krajową siódemką. Ta jedna z najważniejszych dróg krajowych, rozciągająca się od morza po góry może być albo pokochana za jej specyfikę, albo znienawidzona, co jest zdecydowanie częstszą praktyką wśród kierowców. To właśnie tu toczy się akcja spektaklu, świetnie zagranego przez Pawła Pabisiaka, który mógł zaprezentować wachlarz aktorskich umiejętności. Jego bohater przechodzi różne etapy świadomości, wymuszając na aktorze gotowość do nagłych zmian charakteru postaci. Z tym zadaniem Paweł Pabisiak poradził sobie doskonale, nie pozwalając widzom nawet na chwilę odpoczynku. Kolejnym atutem spektaklu jest muzyka na żywo w wykonaniu Przemysława Gregera. Jego gitara elektryczna wprowadzała niepowtarzalny nastrój, nieosiągalny za pomocą innych środków muzycznych. Brawo. Swoista współpraca dwóch artystów na scenie poskutkowała zbudowaniem właściwego klimatu.
Kilka białych zastawek oraz fotel wymontowany z samochodu to w zasadzie większość scenografii. Nie jest to wadą spektaklu, wręcz przeciwnie. Umiejętne ich wykorzystanie pozwoliło na budowanie co rusz nowych przestrzeni. Nie udałoby się to bez dobrze dobranych projekcji i pomysłów reżyserskich. Bardzo wymowną sceną jest przewracanie zastawek, symbolizujące wspomniany w Siódemce pożar blokowiska. Taki dobór rozwiązań scenograficznych w przypadku świetnego tekstu jest optymalny i nie przytłacza tego, co w sztuce jest najważniejsze: Aktora i tekstu.
Siódemka to momentami śmieszny, momentami wzruszający, częściej zmuszający do refleksji spektakl, który opowiada o nas, Polakach. Ciągnąca się przez całą Polskę droga jest niejako przekrojem całego społeczeństwa. Można przy niej spotkać każdego, można zobaczyć wszystko. Niestety, najczęściej można spotkać się z kiczem architektonicznym (słynne „siedem cudów siódemki”) oraz zaburzeniem krajobrazu niezliczoną ilością ogłoszeń. Od Sasa do Lasa. To także droga śmierci, przy której każdego roku traci życie wiele osób. Umiejscowienie czasu i akcji 1 listopada, kiedy „Polska zapada w półroczny mrok” jest bardzo dobrym zabiegiem, który jeszcze bardziej podkreśla wymowność tekstu. Tego dnia miliony ludzi podróżują, by odwiedzić groby bliskich. Czasami jest to jednak podróż w jedną stronę… Warto wybrać się na Siódemkę w wykonaniu Pawła Pabisiaka.
“Siódemka” Ziemowita Szczerka na scenie. Premiera ostatniej sztuki Piotra Bikonta
Aktorzy pożegnali swojego reżysera, który zginął w samochodowej katastrofie, sztuką o zakończonej śmiertelnym wypadkiem podróży przez Polskę. Co dalej ze Stowarzyszeniem Teatralnym Badów?
Teatralne wieczory w Folwarku Badów w okolicach Mszczonowa odbywały się zawsze według tradycyjnego schematu. Zaproszeni goście, którzy jechali tu kilkadziesiąt kilometrów, czekali na gong ogłaszający, że można już wchodzić na kameralną salę. Tam witał ich Piotr Bikont, dziennikarz, krytyk kulinarny, a przede wszystkim reżyser, założyciel Stowarzyszenia Teatralnego Badów. Opowiadał o sztuce, zapowiadał, co czeka gości po spektaklu, zapraszał na kolację i omawiał jej menu, a później w biesiadnej atmosferze dyskutował z gośćmi na każdy temat. W sobotę było inaczej. Po raz pierwszy premiera odbywała się bez niego…
Polski teatr drogi
„Siódemka” to napisana przez Ziemowita Szczerka ponuro-śmieszna opowieść o drodze przez Polskę – błotnistą, listopadową, pachnącą stearyną cmentarnych zniczy. Paweł, jej główny bohater, jedzie oplem vectrą do Warszawy na ważne spotkanie. Już skacowany, po drodze przypadkiem wypija alkohol z butelki turlającej się pod fotelem pasażera. Doprawia go eliksirami, którymi częstuje go autostopowicz wracający ze zjazdu fanów Andrzeja Sapkowskiego, i rozbija samochód.
Czuje jednak, że musi dotrzeć do celu, więc sam staje się pasażerem. Wiezie go dalej bojówka hipsterów podpalających koszmarne wytwory współczesnej architektury, takie jak zajazd stylizowany na średniowieczne zamczysko. Paweł z typowo polskim uporem prze do Warszawy, nie powstrzymuje go nawet informacja o tym, że Rosjanie zaczęli wojnę z Polską i zbombardowali jego rodzinne blokowisko w Radomiu. Brawurowa jazda kończy się zderzeniem z naczepą tira i śmiercią głównego bohatera.
Spektakl wbrew tragedii
Powieść Szczerka została teraz zaadaptowana na monodram, który stał się popisem Pawła Pabisiaka. Aktor wciela się w kolejne postaci prowadzące ze sobą dialog, włącznie z pojawiającymi się w jego pijacko-narkotykowych wizjach królami Polski. Największe wrażenie na obecnych na premierze widzach zrobiła jednak nie jego gra, nie wykonywana na żywo gitarowa muzyka, nie wyświetlane w tle komputerowe wizualizacje, ale tragiczny kontekst, w którym odbyła się premiera.
To Piotr Bikont rzucił pomysł na adaptację „Siódemki”. Zdążył zaadaptować tekst, ale nie zdążył już wyreżyserować sztuki. 27 czerwca w samochód, którym jechał z żoną, uderzył tir. Reżyser zginął na miejscu, a wiadomość o jego śmierci wstrząsnęła osobami związanymi z Badowem.
To nie może być koniec
Przyjaciele postanowili dokończyć ostatni projekt Bikonta, co z uwagi na plastycznie opowiedziane w „Siódemce” opisy drogowych wypadków było prawdopodobnie najtrudniejszym zadaniem w ich zawodowej karierze.
Bikont znalazł się na plakacie swojej niedokończonej sztuki jako reżyser. W roli „asystenta reżysera” wystąpiła aktorka Joanna Fidler-Sierzputowska, która od początku pracowała nad tekstem z Pawłem Pabisiakiem. Nie wiadomo jednak, czy podejmie się realizacji kolejnych spektakli. Co dalej ze stowarzyszeniem? W Badowie w nocy z soboty na niedzielę nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.
Reżyseria
Piotr Bikont
Asystent reżysera
Joanna Fidler-Sierzputowska
Scenografia i kostiumy
Zuzanna Markiewicz
Światło, dźwięk, wizualizacje
Kornel Luczek
Obsada
Paweł Pabisiak
Przemysław Greger (gitara elektryczna)
Czas trwania
90 min
SPEKTAKL DLA WIDZÓW DOROSŁYCH