W związku z przygotowaniami do nowej premiery zapraszamy na krótką rozmowę z reżyserem spektaklu Słoneczni chłopcy. Z Pawłem Szumcem rozmawiał Bartek Cieniawa.
Już za kilka dni pierwsza premiera tego sezonu w naszym teatrze – Słoneczni chłopcy Neila Simona. Skąd pomysł na wystawienie tego tytułu jako Twojej pierwszej realizacji w Teatrze KTO?
– O współpracy rozmawialiśmy z dyrektorem Jerzym Zoniem od długiego czasu. Wśród kilku propozycji najbardziej spodobała mu się sztuka Słoneczni chłopcy, którą podczas ostatnich wakacji zainspirował mnie Jacek Strama.
Zachwyciłem się tą wzruszającą i mądrą komedią, po mistrzowsku napisaną przez Neila Simona, komedią o miłości do teatru, o skomplikowanych relacjach na pograniczu przyjaźni i rywalizacji, i o przemijaniu, z którym ciężko się pogodzić.
To tekst, za który warto się brać, tylko mając do dyspozycji wytrawny duet aktorów z wielkim bagażem doświadczeń i, jak to mówię, wciąż chorych na teatr.
I wtedy przyszła myśl, że ta sztuka, to doskonały pretekst do spotkania z Jackiem Stramą – aktorem. Przez lata, reżyserując spektakle w Teatrze Ludowym, współpracowałem z nim jedynie jako z dyrektorem, a przecież to również znakomity aktor!
Szukając partnera dla Jacka, pomyślałem o Leszku Piskorzu, wspaniałej postaci krakowskiego teatru, którego znałem doskonale ze sceny, od lat mijałem w zaułku św. Tomasza, gdzie po krakowsku, o stałych porach, pija kawę, czytając gazetę.
Okazało się, że Panowie studiowali razem w krakowskiej PWST i Słoneczni chłopcy to znakomity pretekst, by stanęli obok siebie na scenie po raz pierwszy od studenckich czasów, na dodatek w 50. jubileuszowym sezonie pracy artystycznej.
Bohaterowie sztuki to wielcy aktorzy w jesieni życia, wciąż głodni teatru, z ogromnym i pięknym teatralnym doświadczeniem, kolorytem epoki, która wraz z nimi odchodzi, zastępowana przez nowe trendy, mody, style i pokolenia. Ulotność tego odchodzącego teatralnego świata chciałbym choć na moment ocalić. Z wielką czułością myślę o ludziach teatru, o tym najstarszym pokoleniu teatralnej rodziny, pełnym jeszcze energii, apetytu na pracę – ten tekst wydaje się właśnie im dedykowany.
Szykują się dwie premiery – spektakl powstaje w koprodukcji z Teatrem Miejskim w Lesznie.
– Tak, zainteresowałem pomysłem na realizację Słonecznych chłopców dyrektora Zbigniewa Rybkę. Rozmowy na odpowiednim szczeblu zakończyły się sukcesem i spektakl powstaje w kooperacji z Teatrem Miejskim w Lesznie. To w polskiej teatralnej rzeczywistości coraz częstsza praktyka, atrakcyjna w artystycznych, organizacyjnych i ekonomicznych aspektach, która przy współdzieleniu kosztów produkcji daje szansę na szereg korzyści dla obu instytucji kultury, ale przede wszystkim pozwala dotrzeć do znacznie szerszego kręgu widzów.
A jaki wpływ na prace nad spektaklem miała pandemiczna rzeczywistość?
– Kłopotem była niepewność dotycząca perspektywy wyraźnej daty premiery, gdyż założyliśmy na samym początku, że odbyć się ona musi z udziałem publiczności – ten materiał potrzebuje energii widza, jego reakcji.
I choć pracowaliśmy z myślą o konkretnej i zaplanowanej dacie, to dopiero wiadomość o odmrożeniu teatrów dokładnie 2 tygodnie przed premierą dodała nam wiatru w żagle na ostatniej prostej!
Praca sprawia nam ogromną radość, Panowie są w niezwykłej kondycji witalnej i to wzajemne obdarowywanie się dobrą energią jest fantastyczne. Ogromnie się cieszymy, że już za kilka dni będziemy mogli podzielić się nią również z widzami.
Fot. Bartek Cieniawa