Jedynie w miejscu, w którym nie oczekujemy, i w momencie, gdy się nie spodziewamy, może zdarzyć się coś, w co uwierzymy bez zastrzeżeń.
Tadeusz Kantor
Wczoraj, w kolejce na poczcie, ktoś syczy gadzio: „Pan tu nie stał!”. Odwróciłem się. Boga chwalić – to do gościa za mną, który podejmuje dialog tenorowo: „A właśnie że stałem!”. Wszystkie głowy kolejki już zwrócone ku scenie. Uzbrojone w pieczęcie ręce zaniepokojonych urzędniczek zamarły wysoko nad kopertami. Pobladła z wrażenia klientka zapomniała przy okienku o znaczku na języku. Ruszający w miasto listonosz skamieniał pod oknem, czekając na nieuchronne finałowe mordobicie. „Jak pan stał, jak pan nie stał!”, „Jak nie stałem, jak stałem!”, „Nie!”, „Tak!”, „Nie!”, „Aaa, srał cię pies!”, „To ciebie srał!”… I tyle. Cisza. Koniec. Kurtyna. Głowy kolejki wracają do nudy, rozczarowany listonosz odchodzi, znaczek wędruje z języka na list, szyby zaś drżą, lecz nie od owacji na stojąco, a od grzmotu pieczęci. Ja natomiast dumam o niepewności świata, o starej jak teatr nieuchwytności krawędzi, jakoby wyraźnie oddzielającej rzeczywistość od ułudy rzeczywistości.
Kto zaręczy, że owa scena była prawdą, realnym zdarzeniem, a nie iluzją, udawaniem realnego zdarzenia? Na Międzynarodowych Festiwalach Teatrów Ulicznych nie takie cuda i nie w tak dla teatru dziwacznych miejscach dzieją się przecież regularnie, od lat. Niebawem rozpocznie się już 37 edycja Festiwalu, i co najistotniejsze – odbędzie się pod egidą sentencji „Wszystko jest teatrem”. Czemuż by zatem pocztowa scena miała być tylko trywialnie prawdziwym spięciem dwóch cywilów, a nie teatralną próbą dwóch aktorów ansamblu, powiedzmy z Jeleniej Góry, sprowadzonego przez Jerzego Zonia na tegoroczną edycję ULICY ze spektaklem „Istotne Polaków rozmowy na mieście”? Filozof uczy, że teatr to miejsce, gdzie iluzja realności zmienia się w realność iluzji. Pięknie. Lecz jeśli tak, to czy bardzo się pomylimy, zastępując w tej zacnej frazie słówko „teatr” słówkiem „świat”?
Wszystko jest teatrem. Czy nie brzmi to jak parafraza prawdy Williama Szekspira, który mawiał, że glob jest sceną, a ludzie – to aktorzy? Albo jak odpowiedź na „Wielki Teatr Świata” Calderona lub na jego tytuł „Życie jest snem”? Tadeusz Kantor, mistrz Zonia, w roku 1969 zrzucił z helikoptera na lodowiec w Alpach Julijskich szafę i kazał aktorom odgrywać strzępy sztuki Witkacego, a zdumieni narciarze myśleli ponoć, że lotnicza firma od przeprowadzek zgubiła oto mebel. A o czym dumali goście pałacu wodza Tito, zwłaszcza co myśleli o sobie, gdy Kantor wpuścił do komnat stado baranów? I jak wysoko obstawiali wahający się goście kasyna w Bled, skoro Kantor sianem parkiet pokrył aż do wysokości blatów ruletek i między nogi graczy wpuścił dziesiątki kur? Jak mieli kalkulować wygraną lub przegraną, nie wiedząc, czy ktoś tymi kurami i sianem gra z nimi w durnia, czy też naprawdę o realną drogę ich pyta? A czytelnik wielkiej powieści Itala Calvina „Jeśli zimową nocą podróżny”, która jest zawrotnym tańcem iluzji z realnością – jak bardzo niepewnie co do swego statusu się czuje ów czytelnik, gdy już w pierwszych taktach takimi oto frazami fikcja go wita, zapraszając do wejścia? „Zabierasz się do czytania nowej powieści Itala Calvina „Jeśli zimową nocą podróżny”. Rozluźnij się. Wytęż uwagę. Oddal od siebie każdą inną myśl. Pozwól, żeby świat, który cię otacza, rozpłynął się w nieokreślonej mgle”. Wspomniany filozof ma rację. Oto realna czynność czytania jest wessana w fikcję literacką, staje się elementem mgły. Albo, jak kto woli, na odwrót. Mgła literackiej fikcji wpływa w twą realność, gdy zaczynasz czytać. Więc pytasz: a ja? Gdzie właściwie jestem? I z czego ulepiony jestem? Z mgły, czy z krwi i kości? W „Don Kichocie” Cervantesa bohaterowie znajdują w bibliotece błędnego rycerza tom „Don Kichota”. W „Hamlecie” Szekspira bohaterowie, w scenie pułapki na myszy, oglądają spektakl będący drobiną „Hamleta”. Na kanwie owych zawrotnych zapętleń, nicowania się jawy i snu, Jorge Luis Borges ułożył te oto zdania, które mogłyby stać się przydługim mottem tegorocznej ULICY.
„Dlaczego niepokoi nas to, że Don Kichot jest czytelnikiem „Don Kichota”, a Hamlet – widzem „Hamleta”? Znalazłem, jak sądzę, przyczynę: takie inwersje sugerują, że skoro bohaterowie jakiejś fikcji mogą być jej czytelnikami czy widzami, to my, jej czytelnicy czy widzowie, możemy równie dobrze być fikcją”.
Tak, wszystko jest teatrem, gdyż wszystko jest niepewnością, inaczej zwaną życiem normalnym.
Paweł Głowacki
“Festiwal starej niepewności”