Strona główna » Spektakle – Bal
Spektakl, w którym taniec mówi więcej niż słowa, i którego rytm wyznacza pełna pasji i dynamizmu choreografia. Losy postaci odmalowane są plastycznym kolażem ciał aktorów, w pulsie muzyki – od swingowych lat 30., przez namiętne tanga lat 50., aż po żywiołowe współczesne rytmy. Każda epoka ma swój unikalny koloryt, a każdy taniec opowiada inną historię miłości, marzeń i przemijania.
Pod względem inscenizacyjnym przedstawienie zachwyca bogactwem detali. Utkane z setek przedmiotów, gestów zapisanych w ciele i min, z rozmachem kreuje świat minionych epok.
Przedstawienie, oparte na motywach kultowego filmu Bal Ettore Scoli, przekracza granice i zabiera w podróż, z której nie ma powrotu do zwykłej codzienności.
„(…) dziki, nieokiełznany, bazujący na emocjach, niepotrzebujący słów.”
Przedstawienie w reżyserii Jerzego Zonia to sztuka uchwycenia czegoś, co na pierwszy rzut oka wydaje się nieuchwytne. Chodzi o iskrę, elektryczny impuls jaki pojawia się pomiędzy ludźmi zatracającymi się w tańcu. Od samego początku, od pierwszych taktów, występujący na scenie aktorzy i aktorki wchodzą w swoje role z pełnym impetem zupełnie tak, jakbyśmy dotarli na widownię podczas krótkiej przerwy niekończącej się imprezy. A muzyka gra nieprzerwanie, bez oglądania się na czasy, politykę i inne tego typu „przyziemne” rzeczy. Jest czymś ponad, czymś co wyzwala, wnosi występujących na zupełnie inny poziom.
O perwersyjnym charakterze naszykowanej przez twórców tracklisty niech świadczy chociażby fakt, że Maria Koterbska idzie tu pod rękę (a raczej nóżka w nóżkę) z Glorią Estefan: Karuzela i Conga w jednym spektaklu, tego nie wymyśliłbym nigdy. Taki jest też ten spektakl – dziki, nieokiełznany, bazujący na emocjach, niepotrzebujący słów. Jego siłą jest energia aktorów i aktorek, działających jak jeden organizm o niespożytych siłach. Choreografia Eryka Makohona – bajka. Warto wspomnieć w tym miejscu o cichym rozgrywającym cały spektakl – Mistrz Ceremonii (Franciszek Muła) niczym deus ex machina zaczyna, tnie i kończy poszczególne sceny (utwory).
Piotr Gaszczyński, Teatr Dla Wszystkich
„(…) pięknie wymyślone układy, wspaniali aktorzy-tancerze.”
(…) bajeczny korowód tańców, piosenek, utworów muzycznych, sześć par aktorów porywa nas w podróż po dawnych czasach! Może nie tak dawnych bo to najwyżej kawałek przedwojnia, zaznaczony okres złych wojennych dni a później to dni, które jednak znamy, pamiętamy, my starsi. Pięknie wymyślone układy, wspaniali aktorzy-tancerze, kobiety pastelowe trochę stylizowane na filmy amerykańskie z tamtych lat, panowie zadziorni i chwaccy! A między nimi Mistrz Ceremonii (Franciszek Muła) zapowiadający kolejne „kawałki” i rozdający miejsca – pierwsze, drugie…
Każdy taniec to osobna opowieść genialnie wymyślona ze swoim początkiem i końcem a nanizana na rzemyczek tworzy piękny, wielobarwny naszyjnik naszego życia pełnego chwil dobrych i nieco mniej dobrych, pełnego miłości, rywalizacji.
Andrzej Czapliński
„Oklaskom nie było końca, a wzruszająca łza wspomnienia w niejednym oku zagościła.”
Im dłużej siedzi się na widowni, tym bardziej ciągnie na parkiet… Co to będzie, gdy spektakl przeniesie się w plener? Wszak na pewno z takim też założeniem tworzył go Jerzy Zoń, a jego artystom, przyzwyczajonym do – prawie – nieskończonych przestrzeni, na parkiecie sceny KTO trochę miejsca na taneczne – chciałem napisać wygibasy – układy brakowało.
Oklaskom nie było końca, a wzruszająca łza wspomnienia w niejednym oku zagościła. Wszak była to historia naszego pokolenia, które poprzez swoich rodziców sięgało pamięcią do salonów przedwojnia, albo do ludowych zabaw wiejskich. Potem wraz z nimi przeżywaliśmy zadziorne i buńczuczne muzyczne lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte, bo te późniejsze z zakręconych lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, to już do nas też należały! Każdy wie jakie to były czasy, bo przez nie przeszedł… Miłość, taniec i muzyka pozostały, z wszelkich dramatów i rozterek, niezmienne. I chciałoby się dośpiewać za Marylą Rodowicz – „Niech żyje bal! / Bo to życie, to bal jest nad bale!”
Janusz M. Paluch, Pisarze
„(..) pojawia się coś nieoczekiwanego: teatr w teatrze, maski i czarne płaszcze. Na koniec wszystko jest teatrem.”
Im dalej wchodzimy w roztańczony świat, tym bardziej złożone emocje zaczynają towarzyszyć kolejnym tańcom, pojawiają się nostalgia, tęsknota, miłość, lęk, groza i nienawiść. Niekiedy muzyka uzupełnia ruch, a czasem stanowi niepokojący kontrapunkt dla z pozoru spokojnej sceny. I w chwili, gdy wydawałoby się, że zakończyliśmy już cały dostępny repertuar, pojawia się coś nieoczekiwanego: teatr w teatrze, maski i czarne płaszcze. Na koniec wszystko jest teatrem.
Sylwetki tancerzy są równie rozmaite jak różne są style tańca. Z jednej strony dostojny Franciszek Muła, ceremonialnie ogłaszający każdy kolejny taniec, a z drugiej Jakub Żółtaszek, wykorzystujący cały potencjał swojego ponad dwumetrowego ciała. Nina Potapowicz z całą gamą niefrasobliwego i lekkiego uroku oraz Marta Zoń ze świadomością każdego wystudiowanego ruchu. Bartek Cieniawa, w którego stylu zawsze można wyczuć wręcz magnetyczny mrok, i Karolina Daniec-Franczyk, imponująca czymś nieodgadnionym w kreacji.
Mateusz Leon Rychlak,Teatr Dla Wszystkich
„Zostajemy zabrani w podróż przez dekady, prowadzeni za rękę za pomocą muzyki i tańca (…).”
Jerzy Zoń sięga po język najbardziej uniwersalny, czyli ruch i taniec. Słów w spektaklu nie uświadczymy praktycznie wcale, ale mimo tego całość składa się w jasny i zrozumiały pejzaż. Zostajemy zabrani w podróż przez dekady, prowadzeni za rękę za pomocą muzyki i tańca, które były popularne w danych momentach historycznych. Za ich pomocą reżyser stara się wyciągnąć pewien punkt wspólny, który łączy wszystkich ludzi bez względu na czas, w którym żyją i konstruuje opowieść o emocjach, miłości do drugiego człowieka, ale przede wszystkim o miłości do samego życia. Muzyka gra bez przerwy, a taniec i emocje płynnie przechodzą jeden w drugi, nie dając nawet chwili wytchnienia.
Teatralna Kicia
„To hybryda form scenicznych romansująca z performansem.”
Widzowie będą pod wrażeniem zarówno ruchowych oraz emocjonalnych eksplozji na scenie, jak i dopełniających całość muzyki, kostiumów oraz rekwizytów, które wzbogacają spektakl. Proste, acz wymowne elementy scenografii autorstwa Marka Brauna i samego reżysera cieszą oczy. Warto również zwrócić uwagę na charakteryzację, która podkreśla emocje oraz temperament bohaterów.
Anna Bolek, Kulturatka
Scenariusz, reżyseria, opracowanie muzyczne
Jerzy Zoń
Ruch sceniczny, choreografia
Eryk Makohon
Scenografia
Marek Braun, Jerzy Zoń
Kostiumy
Jolanta Łagowska-Braun
Współpraca kostiumograficzna:
Elżbieta Kwasek
Aranżacja utworu „Bandoska” i przygotowanie wokalne:
Aleksander Brzeziński
Asystent reżysera
Bartek Cieniawa
Producentka
Urszula Swałtek
Występują:
Karolina Daniec-Franczyk,
Małgorzata Hachlowska/Ewa Mitoń,
Aleksandra Konior-Gapys,
Nina Potapowicz,
Grażyna Srebrny-Rosa,
Marta Zoń,
Bartek Cieniawa,
Tomasz Łukawski,
Franciszek Muła,
Mieszko Syc,
Bartłomiej Zdeb,
Jakub Żółtaszek