Kto rozmyśla nad czterema rzeczami, lepiej byłoby dla niego, żeby się nigdy nie narodził: nad tym, co jest nad, co jest pod, co jest przed i co jest po.

Hagigah, Talmud

„Four  More” to ciąg kompozycji scenicznych bez słów na cztery performerki i ich ciała, przestrzeń, dźwięk i światło. Spektakl jest kontynuacją koncepcyjną i estetyczną powstałego w 2018 roku przedstawienia teatralno-tanecznego „Cztery”. 

Za reżyserię spektaklu Marcin Herich otrzymał nagrodę główną dla najlepszego reżysera/autora podczas prestiżowego Międzynarodowego Festiwalu Teatru Alternatywnego FIAT 2022 w Podgoricy w Czarnogórze, jednego z najważniejszych festiwali teatralnych na Bałkanach. 

„Starożytni uczyli, że każdy całościowy osąd musi być poczwórny. Mówiono o czterech stopniach istnienia: zwykłe (jak kamień), istnienie wraz ze wzrostem (rośliny), istnienie wraz ze wzrostem i czuciem (zwierzęta) oraz istnienie wraz ze wzrostem, czuciem i rozumem (człowiek). Według stoików dusza przeżywa cztery rodzaje wzruszeń: pożądanie, radość, lęk i smutek. Carl Gustav Jung stawia tezę, że przed Platonem filozofia grecka skłaniała się do „myślenia kwaternarycznego” i że większość symboli – jeśli nie są to postacie ludzkie, lecz mają naturę geometryczną lub liczbową – ma „charakter „czwórcy”. Z kolei Biblia porównuje człowieka do naczynia z czterech powodów: utworzenia, zawartości, przydatności i pożytku. W mitologii germańskiej z czterema żywiołami kojarzono, kolejno: Salamandrę z ogniem, Ondynę z wodą, Sylfa z powietrzem i Koboldy z ziemią. Echa mitologii germańskiej i symboliki liczby cztery pobrzmiewają zarówno w twórczości Wagnera, jak i w „Fauście” Goethego. W części II poematu dialog między Syrenami a Nereidami (Trytonami) igra wokół wyobrażenia 3 lub 4 i odpowiednio 7 lub 8 Kabirów. Kabirowie (albo Kabeirowie) to potężni, wielcy nauczyciele ładu i mocy tajemnej. Chodzi zawsze o jednego ponad magiczną liczbę 3 albo 7; jest on tym tajemniczym, wszechwładnym, wszechwiedzącym, ale i nieznanym, niewypowiedzianym.”
Michał Szurek, Liczby w kulturze 

„Określające w języku polskim czwartą liczbę żeńskie słowo cztery było niegdyś etymologicznie męskie (cztyrze, cztyrzej jak trzej, dwaj). Podobnie jest w większości języków słowiańskich.”
Aleksander Brückner, Słownik etymologiczny języka polskiego 

„W numerologii pierwszych wieków chrześcijaństwa kluczowe znaczenie mają cyfry 3 i 4, które dotyczą fundamentalnych opozycji między duchem a ciałem, gdzie 3 oznacza duchowość a 4 cielesność. Czwórka poprzez analogię do 4 wiatrów, 4 elementów oraz 4 pór roku jest liczbą przypisaną ziemi i w konsekwencji ludziom. W interpretacji mistycznej imię Adam łączy się z tym, co wiąże się z człowiekiem, ponieważ składa się z 4 liter. Liczby 3 i 4 są kluczowe dla chrześcijańskiej numerologii. Suma wartości podstawowych daje liczbę 7. Stanowi ona połączenie pierwiastka cielesnego z duchowym, jest zatem pierwszą liczbą zawierającą całość.”
V. F. Hoppe, La Symbolique médiévale des nombres 

„Jedna z najsłynniejszych rycin Albrechta Dürera to „Cztery nagie kobiety” (lub „Cztery czarownice”). W ciasnym, pustym pokoju stoją cztery nagie kobiety. Każda z nich jest ustawiona inaczej wobec widza, a ich spojrzenia skierowane są ku czemuś niewidzialnemu. Jedna ma małą głowę na dużym ciele i surowy, regularny, prawie klasyczny profil. Druga ma łagodnie wyprofilowaną, ładną twarz z wyrazem cierpienia, a jej ciało jest młodsze niż reszty. Trzecia odwrócona jest do nas plecami – jej twarz nie jest widoczna. Czwarta, która jest na wpół ukryta za resztą, ma rustykalną twarz z niesamowicie ciasnymi wargami. Ich ciała są ciężkie. Obraz interpretowano czasem jako przedstawienie Afrodyty (tyłem) i jej trzech służek, Gracji, które często wyobrażano nago. Choć ideały piękna zmieniają się, to wydaje się, że Dürer nie miał zamiaru przedstawić idealnych piękności w tym grawerowaniu. Naturalność i żywiołowość przedstawionych na obrazie ciał sprawia, że nie myślimy o starożytnych Gracjach, ale raczej o żywej naturze. W owych czasach mężczyźni i kobiety często odwiedzali łaźnie razem. Dürer prawdopodobnie inspirował się obserwowanymi tam kobietami, które mogły mu również pozować nago. Pod stopami kobiet leży kość i czaszka, zaś zza drzwi wygląda poczwara (diabeł?). Nad ich głowami znajduje się okrągła lampa z datą i trzema tajemniczymi literami „OGH”, które interpretuje się na różne sposoby, ale żadna z interpretacji nie wydaje się przekonująca. Nie wiadomo nawet, czy za tymi literami ukryte są niemieckie czy łacińskie słowa. Ich znaczenie pozostaje utracone na zawsze.” 
Painting Planet 

„Tetrafobia to niechęć lub strach przed liczbą 4. Jest to szeroko rozpowszechniony przesąd w Azji Wschodniej, m. in. w Chinach, na Tajwanie, w Japonii, Korei i Wietnamie. W większości dialektów języka chińskiego i innych językach azjatyckich, które mają z chińskiego wiele zapożyczeń, słowo „cztery” (sì) brzmi podobnie do słowa „śmierć”. W budynkach unika się numeru czwartego do oznaczania kondygnacji, dotyczy to zarówno hoteli, bloków mieszkalnych, jak również szpitali. W przypadku kompleksów mieszkalnych unika się numeracji bloków jako 4, 14, 24 zastępując je numerami 3A, 13A czy 23A. W Korei używa się natomiast litery F zamiast piętra 4. W Chinach liczby 14, 24 i 74 są uznawane za jeszcze bardziej pechowe, ponieważ 14 brzmi podobnie do „chcieć śmierć”, 24 jak „łatwa śmierć”, a 74 jak „na pewno śmierć”.”
Wikipedia

 

Teatr A Part jest teatrem autorskim reżysera Marcina Hericha, założonymw 2004 roku w Katowicach. A Part to niezależny projekt artystyczny i skupiona wokół Hericha grupa teatralna, realizująca autorskie przedstawienia sceniczne, działania site specific oraz widowiska plenerowe. Teatr A Part jest teatrem ciała, ruchu, formy i narracji wizualnej. W obszarze sensów spektakle A Partu sięgają w głąb ludzkich instynktów i tajemnic egzystencji, emocji i imponderabiliów. 

Spektakle A Partu, prezentowane na scenach gościnnych, w przestrzeniach plenerowych i nieteatralnych, w kraju i za granicą, zostały pokazane dotąd w 29 krajach na 5 kontynentach. 

Miejscem codziennej pracy twórczej zespołu Teatru jest Scena/Atelier Teatru A Part. W tej historycznej przestrzeni Katowic mieściło się niegdyś pierwsze nieme kino na Śląsku, Grand Kinematograph (1907-1915), zaś w czasach II wojny światowej działał niemiecki kabaret Künstlerspiele. 

Teatr A Part jest producentem i organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych A Part, odbywającego się w Katowicach od 1994 roku. 

Od 2016 roku Teatr prowadzi roczne Studio Aktorskie. Obecnie trwa trzecia edycja kursu. 

Teatr A Part jest reprezentowany przez organizację pozarządową o nazwie Stowarzyszenie Teatralne A Part. 

FOUR MORE
TEATR A PART

Four More” Teatru A Part, jak nazwa spektaklu wskazuje, rozszerzyło „Czwórkę” z 2018 (zrealizowaną z Teatrem Amereya) o nowe układy, choreografię i pomysły wizualne. Marcin Herich zbadał nowe symbole i znaczenia związane z liczbą cztery (dodał chiński dialekt, Talmud i Albrechta Dürera), ale oczywiście był to tylko pretekst do stworzenia autonomicznego, kameralnego widowiska, w którym – oczywiście – łączyły się ze sobą wątki (i wiązki) antyczne i współczesne, ciało jako holistyczna całość i ciało jako przedmiot walki, światło i gra cieni. Wizualnie „Four More” dzięki bardzo umiejętnej pracy światłem i świetnym pomysłom, był arcydzielny (nie boję się użyć tego słowa). Choreograficznie – również zbliżał się do ideału. Absolutnie nie zwracałem uwagi na ‚metafizykę’ liczby cztery, konotacje i odniesienia kulturowe, moje zmysły „zajęte” były wyłącznie przeżywaniem i przyjemnością z tego płynącą – myślę o takiej przyjemności, która płynie z uczestnictwa w misterium. Zaiste, był to bezsłowny ciąg kompozycji, następujących po sobie niczym ruchome slajdy, chociaż kolejność nie miała tu chyba większego znaczenia. Historie ciała nie biegną linearnie.

Radosław Kobierski, miasto-ogrodow.eu,

Spektakl taneczny z elementami teatru fizycznego i dramatycznego „Four More” zajmuje się przede wszystkim ciałem, wykorzystaniem ciała, odsłanianiem i obnażaniem duszy. To wyjątkowe wizualno-taneczne doświadczenie przynoszą na scenę Alina Bachara, Katarzyna Gogacz, Karolina Wosz i Marta Zielonka. 
Spektakl rozpoczynają cztery postacie kobiece w baletowych spódniczkach, stojące przed czterema konstrukcjami przypominającymi drzwi, w maskach na twarzach, poruszające się jak roboty, które przypominają lalki, baletnice w pozytywkach. Balerina, stereotyp – marzenie każdej dziewczyny i kobieta-lalka – marzenie każdego mężczyzny. Uprzedzenie. Stereotypy. 
Zaraz potem te cztery ciała pojawiają się nagie, bez masek, a symbole po prostu przepływają przez losowy ciąg skojarzeń. Wykonawczynie są cały czas nagie. Nagość ciała symbolizuje bezbronność artysty wobec publiczności. Co się dzieje, gdy opadają maski, czy mamy odwagę być nadzy wobec rzeczywistości? 
Niedługo potem zdajemy sobie sprawę, że poprzez fizyczną ekspozycję został unaoczniony wstyd. Wstyd, który ogranicza się głównie do kobiecego ciała. Z powodu seksualności, która „zagraża” mężczyznom, z powodu ciała, które nie jest wystarczająco piękne, wystarczająco młode, wystarczająco doskonałe, z powodu wstydu jako takiego, którego źródło i pochodzenie odnajdujemy w świętych księgach sprzed wieków. 
Poprzez asynchroniczne ruchy symulujące zarówno konflikt, zabawę, jak i rutynę życia, cztery nagie ciała przed nami pokazują nam pragnienie uwolnienia się od wstydu, od konwencji, od sztucznych norm współczesnego, męskiego świata. Spektakl, który porusza problem, o którym nie myślimy, gdy mówimy o wyobcowaniu, bo zawsze skupiamy się na tym, co duchowe. 
A co z fizycznością, przyziemnością, materiałem, który jest nam dany? Jak i kiedy staliśmy się wyobcowani z własnego ciała, takiego, jakim jest? Kiedy pod wpływem norm konsumenckich przestaliśmy kochać siebie w swojej pierwotnej postaci? Jak ujrzeć się na nowo w swoim pięknie? 
Gdy na koniec widzimy cztery kobiety w czarnych sukniach, krzyczące przez okna pociągu zwanego życiem (a może to w ogóle śmierć), uświadamiamy sobie, jak bardzo tkwimy w pułapce i jak bardzo nasz konformizm, a raczej niewolnictwo wobec norm ograniczających naszą fizyczności wpływa na naszą mentalną, duchową i ogólnie na naszą ścieżkę życia. 

Stela Mišković, portalanalitika.me

Four More” to ciąg bardzo przemyślanych estetycznie obrazo-scen tworzących nielinearną opowieść o złożoności znaczenia liczby cztery. Opowiadają ją nagie lub tylko ozdobione elementami kostiumu ciała czterech performerek (Aliny Bachary, Katarzyny Gogacz, Karoliny Wosz, Marty Zielonki), światło, cienie, lampy, dźwięk oraz cztery prostokątne połyskujące plansze wiszące z tyłu sceny. 
Tetrafobia to termin opisujący strach przed liczbą cztery, szczególnie rozpowszechniony w kulturze Dalekiego Wschodu. Bierze się z podobieństwa brzmienia słów „cztery” oraz „śmierć”. Twórcy spektaklu od początku zarażają widzów tym stanem niepokoju i podtrzymują go do samego końca. Na scenie czekają na nas ubrane jedynie w tutu kobiety. Jeszcze przez moment moglibyśmy mieć złudzenie, że to tancerki Degasa, jednak kiedy zaczynają się niezgrabnie poruszać, na ich twarzach dostrzegamy białe maski z określonym na stałe wyrazem twarzy. Innym obrazem, zbliżoną konfiguracją ciał, reżyser nawiązuje do ryciny Albrechta Dürera „Cztery nagie kobiety” – pełnej niepokoju, z tytułowymi bohaterkami przedstawionymi z czaszką, kością i diabłem w tle. Wreszcie w jednej z końcowych scen performerki przyozdabiają swoje ciała futrami martwych zwierząt (jenotów?), wdzięcząc się przy tym, jakby sądziły, że ze śmiercią im do twarzy. Atmosferę grozy podsyca muzyka pełna niepokojących odgłosów, ludzkich i zwierzęcych, kierujących naszą wyobraźnię na nieprzyjemne tory. 
Nagość performerek zbliża nas do nich, wywołuje w nas poczucie namacalności ich ciał, bezpośredniości, szczerości. Namacalności, kiedy kobiety w zbiorowej scenie wykorzystującej pracę w kontakcie dotykają  się nawzajem, przylegają do siebie skóra do skóry, pokazują nam jej plastyczność, podatność na rozciąganie, naciąganie, deformację, ale też wrażliwość na bodźce. Bezpośredniości, kiedy w ciekawej scenie opartej na grze światła i cienia, na prostokątnych planszach pojawiają się dziwaczne kształty – cienie rąk performerek:  przepoczwarzające się, przerażające istoty wydobywające się wprost z brzuchów kobiet. Nie z fałd ubrań, tylko jakby z pęknięć w ich skórze. Wreszcie szczerości, kiedy te nagie ciała stoją, działają lub po prostu są dla nas na tle odbijających światło ekranów wydobywających niemal wszystkie ich detale. 
Światło jest mocnym punktem tego spektaklu. Twórcy nie sygnalizują jego korelacji z jakimkolwiek znaczeniem liczby cztery, a jednak bardzo się na nim skoncentrowali. Właściwie odnosi  się wrażenie, że jest ono piątą postacią, scenicznym partnerem kobiet. To światło wydobywa dla nas znaczenia ukryte w przedstawieniu. Świetnie współpracuje z połyskującymi planszami tworzącymi tło dla działań performerek. Precyzyjnie oddziela od siebie strefy jasne i ciemne, tworząc świetlne korytarze dla tego, co ma zostać zobaczone, i miejsca zacienione dla tego, co powinno pozostać w ukryciu. Odchodzi i przychodzi, jak delikatna poświata kołyszących się pod sufitem lamp, w promieniach których próbują zagrzać się kobiety. 

Natalia Szafrankiewicz , taniecPolska.pl

Scenariusz, reżyseria, choreografia, scenografia, światło

Marcin Herich

Współpraca choreograficzna

Zespół

Muzyka

Clint Mansell, Dark Sanctuary, Fetisch Park,  Mr Geoffrey & JD Franzke, Social Interiors

Współpraca przy aranżacji przestrzeni, scenografii i światła

Cezary Kruszyna 

 

Występują

Alina Bachara, Katarzyna Gogacz, Karolina Wosz, Marta Zielonka


 
Premiera

11 listopada 2021 
 


Współfinansowano ze środków Samorządu Województwa Śląskiego.

 

Projekt nagrodzony w konkursie TEATROGRANTY 2021, organizowanym przez Katowice Miasto Ogrodów. 

[FM_form id="1"]
Skip to content